Dzieciństwo w cieniu rózgi – przemoc wobec dzieci zostawia trwały ślad

Dzieciństwo, we wspomnieniach wielu dorosłych osób, wcale nie jest „czasem magicznym” czy „beztroskimi latami”, do których z nostalgią się powraca. Bite przez opiekunów dzieci utożsamiają dzieciństwo z zagrożeniem i przemocą, a beztroskę przeżywały najczęściej z dala od rodzinnego domu, na wakacjach u babci albo z rówieśnikami na koloniach, czy szwendając się godzinami po okolicy, zanim trzeba już było ostatecznie wrócić do opresyjnego domu. Dzieci najczęściej bite są przez najbliższych.  Mamę, tatę, wujka, dziadka, partnera rodzica, czasem też przez – zwykle starsze – rodzeństwo. Doświadczenia z dzieciństwa, i te dobre i te złe, kształtują obraz świata, obraz siebie, obraz siebie w świecie, w relacjach, wpływają na późniejszą osobowość, na pewność lub niepewność siebie, wiarę lub niewiarę w swój potencjał i w swoje możliwości, surowość lub łagodność sądów, współdziałanie z innymi lub ich unikanie, itd., itp.

Dzieci są poniżane, wykorzystywane i bite, od wieków. To historia treningów uległości, podporządkowania i dyscypliny do bycia pokornym i bezwolnym, a nawet złamanym i pokonanym. W rodzinach, gdzie rodzice często pobierali się nie tylko bez miłości, ale i nawet bez sympatii, z nakazu społecznego lub rozsądku, dzieci często były owocem niechcianego seksu czy małżeńskiego gwałtu – trudno było kochać kogoś podobnego jakoś do niekochanego małżonka/małżonki. W biedniejszych domach dzieci szybko musiały same zarobić na siebie, przeznaczane więc były do prac we własnym lub cudzym gospodarstwie. I dyscyplinowane rózgą, jeśli się nie wyrabiały. W wyższych warstwach społecznych, nowonarodzone dzieci oddawane były do wykarmienia mamkom (jak pisze Anna Golus, autorka książki „Dzieciństwo w cieniu rózgi. Historia i oblicza przemocy wobec dzieci”, wydanej przez Helion w 2019 r.), na przykład w Paryżu, w 1780 roku, spośród 21 tysięcy dzieci tam urodzonych, tylko tysiąc zostało w domu, pozostałe 20 tysięcy wywiezione zostały na wieś, do mamek, z czego 15 procent zmarło podczas transportu. Dla części kobiet, które np. nie miały pokarmu, wysłanie dziecka do mamki było koniecznością, ale dla wielu innych – wyzwoleniem i pozbyciem się niechcianej roli matki.

Dzieci się pozbywano dość powszechnie, czy to w bogatym, czy w biednym domu. By zrozumieć te okrutne z dzisiejszego punktu widzenia praktyki rodzicielskie, trzeba pamiętać, że dawniej notowano wysoką śmiertelność nie tylko niemowląt ale i większych dzieci. Lepiej było nie ryzykować przywiązania i głębokich uczuć do kogoś, kogo szybko można stracić… Dopiero przełom wieków XVIII i XIX cokolwiek zmienił w postrzeganiu rodziny i rodzinnych więzi, pozwalano sobie na śluby z miłości, romantyczne gesty. Choć tej miłości do dzieci, zwłaszcza w biednych rodzinach, już raczej brakowało, bo były kolejną „gębą do wykarmienia” i szybko dowiadywały się, że same na siebie muszą zarobić.

Co ciekawe, im kultury bardziej plemienne i dawne, mniej „europejskie”, tym mniej przemocy wobec dzieci, a więcej troski i opieki (Eskimosi, rdzenni Amerykanie). „Dla Europejczyków – jak pisze Anna Golus – przywykłych do ignorowania woli dziecka i zmuszania go przemocą do podporządkowania się najpierw rodzicom, a następnie normom społecznym, taki łagodny stosunek do potomków musiał być wręcz szokujący. Uderzający był dla nich zwłaszcza brak kar cielesnych, które w kulturze europejskiej już od wieków stanowiły podstawową metodę wychowawczą”. Oczywiście, musimy pamiętać, że i w kulturach „prymitywnych”, jak i w tych „europejskich” nierzadkie były też akty dzieciobójstwa, zwłaszcza w przypadku niemożności wykarmienia czy sprawowania nad dzieckiem opieki. Znane są też, dość okrutne rytualne praktyki inicjacji, np. przejścia z dzieciństwa do dorosłości u niektórych grup plemiennych, obecnych nawet do dziś, jednak zamykanie dzieci ciemnej w komórce, karanie batami lub klęczeniem na grochu, to iście cywilizowany, europejski „proces wychowawczy”… Karać mógł, do niedawna,  nie tylko rodzic, ale i nauczyciel czy inny opiekun, także duchowny. Jednym słowem każdy dorosły, który miał taki pomysł, by w ten sposób dyscyplinować dziecko. Dziecko przez wieki traktowane było przedmiotowo i jest to koszmar, z którego dopiero powoli się budzimy.

Co czuje bite przez dorosłego dziecko…? Strach, upokorzenie, poniżenie, cierpienie, niezgodę, ból. Czuje, że naruszane są jego granice cielesności, intymności, czuje bezradność, bo nie może się bronić. Czuje w końcu złość i agresję, którą skieruję albo do innych albo do siebie. Czuje się niekochane i niepewnie. Czuje się nikim dobrym i ważnym, bo gdyby takim dla kogoś było, czy mogłoby być bitym?

Z raportu Joanny Włodarczyk „Dzieci się liczą. Raport o zagrożeniach bezpieczeństwa i rozwoju dzieci w Polsce Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę” jasno wynika, że  stosowanie przemocy wobec dzieci, szczególnie przez bliskie im osoby, może prowadzić, obok obrażeń fizycznych, do poważnych zaburzeń rozwoju psychicznego i społecznego dzieci. „Badania wykazały, że ekspozycja na krzywdzenie w dzieciństwie jest powiązana ze zwiększonym ryzykiem bycia ofiarą lub sprawcą przemocy, depresji, lęków, prób samobójczych oraz podejmowaniem ryzykownych zachowań w późniejszym życiu, np. uzależnień czy ryzykownych zachowań seksualnych (UNICEF, 2014; WHO, 2006) – czytamy w Raporcie. – O ile panuje dość powszechnie uznaje się negatywne konsekwencje stosowania przemocy fizycznej wobec dzieci, takiej jak tzw. lanie, bicie pasem itd., o tyle nadal duża część społeczeństwa nie uznaje kar fizycznych – klapsów – za przemoc, a co za tym idzie negatywnych konsekwencji, jakie mogą one powodować. To, że stosowanie klapsów jako metody wychowawczej przez rodziców ma dla dzieci negatywne konsekwencje zostało udowodnione w najnowszej metaanalizie Gershoff i Grogan-Kaylor (2016). Na podstawie danych z badań, w których w sumie wzięło udział ponad 160 tysięcy dzieci, wykazano związek stosowania klapsów z podwyższonym ryzykiem wystąpienia 13 z 17 badanych negatywnych konsekwencji. Są to konsekwencje występujące jeszcze w dzieciństwie, takie jak: agresja, zachowania antyspołeczne, niska internalizacja moralna, problemy ze zdrowiem psychicznym, zaburzenia relacji rodzica z dzieckiem, zaburzenia zdolności poznawczych czy niska samoocena. Natomiast w dorosłym życiu konsekwencjami są również problemy ze zdrowiem psychicznym czy zachowania antyspołeczne. Warto przy tym zaznaczyć, że nie znaleziono żadnych dowodów na korzyści z klapsów, czyli poprawę zachowania dziecka” – pisze Joanna Włodarczyk.

Dziecko, podobnie jak dorosły, ma pełne prawo do nietykalności cielesnej. Miejmy nadzieję, że stanie się to prawem powszechnym i obowiązującym.

Renata Mazurowska, psychoterapeuta, trener grupowy

więcej o książce: https://editio.pl/ksiazki/dziecinstwo-w-cieniu-rozgi-historia-i-oblicza-przemocy-wobec-dzieci-anna-golus,odkary.htm#format/d

raport Joanny Włodarczyk do pobrania w pliku pdf: https://dzieckokrzywdzone.fdds.pl/index.php/DK/article/view/625

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s