Jestem żonaty z Marilyn od sześćdziesięciu dwóch lat i prawie nie ma dnia, żebym nie dziękował losowi za to, że zesłał mi taką wspaniałą towarzyszkę życia. Ale jak często mawiam ludziom, związków nie znajdujemy przypadkiem, lecz je tworzymy. Przez dziesięciolecia oboje ciężko pracowaliśmy, by stworzyć takie małżeństwo, jakim jesteśmy dzisiaj. Dopracowaliśmy się takiego wzajemnego zrozumienia, jakiego nie mogłem sobie wyobrazić jako młody, porywczy i często pozbawiony wrażliwości kochanek. Główna troka każdego z nas to dobro drugiego, a największy lęk – co będzie, kiedy jedno z nas umrze wcześniej.
fragment książki „Stając się sobą”, Irvin D. Yalom