
Czasami pojawiają się opinie, zwłaszcza u osób bliskich kogoś, kto korzystał z terapii, że psychoterapia zmienia ludzi w egoistów. Matka o dorosłej córce powie, że stała się krnąbrna, albo mąż do żony, że psychoterapeutka niszczy ich małżeństwo, bo żona nagle chce być bardziej niezależna. Generalnie zmiany w postrzeganiu, przeżywaniu i zachowaniu na skutek psychoterapii są widoczne dla bliższego otoczenia i nie zawsze spotykają się z uznaniem czy choćby zrozumieniem, akceptacją. Z jednej strony to zrozumiałe, bo na zmianie zazwyczaj zależy tej osobie w systemie rodzinnym, która wybrała psychoterapię jako wsparcie dla siebie, czyli zobaczyła swój problem, a inni trwają w tym, co ustalone lub zastane. Z drugiej pokazują, jak bardzo zmiany nas samych wpływają na innych, zwłaszcza gdy ci inni nie planują niczego zmieniać. Albo nie chcą być tematem sesji terapeutycznych, bo „brudy pierze się w domu”.
Strata dotychczasowych zysków od osoby będącej w terapii rzeczywiście może być dla bliskich nieprzyjemną niespodzianką, bo dotychczas Kasia czy Piotr byli na każde zawołanie, nie dbali o swoje wygody tylko matki, brata czy ciotki, wakacje spędzali zastępując kogoś w sklepie, by tamten mógł wypocząć, pocieszał/a samotnego rodzica biegnąc do niego prosto po pracy, rezygnując z własnych towarzyskich kontaktów, rozwijania hobby czy w ogóle zastanawianiu się, czy może też mieć jakieś potrzeby?
W tym sensie rzeczywiście terapia uczy „egoizmu”, bo uczy – bardzo często, zadbania o siebie. O swoje zdrowie, swoje potrzeby, swój odpoczynek. Balansu między braniem i dawaniem. Uczy widzenia siebie i słyszenia siebie, a nie tylko innych.
Oczywiście, zdarza się i tak, że psychoterapia, odwrotnie – uczy też empatii i widzenia innych, gdy do tej pory skupieni byliśmy wyłącznie na sobie. Uczy zatem bycia w relacji z innymi na równorzędnych zasadach. Bycia ani wyżej innych, ani niżej. Równowagi. Troski i miłości, ale nie własnym kosztem. Bez poświęceń, bez rezygnacji z siebie.
Zapraszam.
Renata Mazurowska
Psychoterapeutka, trener grupowy